ks. abp Grzegorz Ryś – 2004

Rozważania ks. arcybiskupa Grzegorza Rysia. Tekst pochodzi ze strony www.biskup-rys.pl.

I. Jezus powstaje z martwych

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Miedź brzęcząca, cymbał brzmiący – obraz martwoty. Pustego klekotu, dźwięku – słowa bez życia. Co z tego, że w wielu językach?! Co z tego, że tak wzniośle, że już bardziej się nie da?! Ludzkie słowo – może być obszarem życia lub śmierci. Oznacza to jednak także, że może być obszarem ZMARTWYCHWSTANIA.
Daj zmartwychwstać moim słowom, Panie! Przywróć im życie, wskrześ je! Wskrześ moje słowa, które pozornie znaczyły wiele, ale w rzeczywistości nie znaczyły nic. Przywróć życie moim obietnicom, które okazały się puste; przywróć życie zobowiązaniom, którym okazałem się niewierny. Daj mi pragnienie i nadzieję, że jeszcze zdołam je wypełnić. Zachowaj mnie od słów, które wnoszą smierć w życie moje lub innych: od kłamstwa, drwiny, obmowy, oszczerstwa, kpiny. Daj mi słowo, które podnosi i wskrzesza: pociechę, pochwałę, uznanie, wdzięczność. Napełnij mi usta słowami, które są wprost słowami zmartwychwstania: przepraszam!, moja wina!, żałuje…

II. Apostołowie przybywają do pustego grobu

Gdybym też miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym.
Biegli do grobu, bo gnała ich miłość. Nie wiara – bo ją stracili. Nie wiedza, i nie znajomość wszystkich proroctw na pamięć – bo nic z tego, co wiedzieli (także z lektury Pisma) nie przeniknęło za zasłonę krzyża. Biegli jednak, bo doświadczyli od Ciebie miłości. Bo ciągle jeszcze mieli w sobie to doświadczenie, że ich wybrałeś, że mówiłeś do nich po imieniu, że czyniłeś ich świadkami swoich cudów, powiernikami tajemnic. Bo pamiętali jeszcze słowa usłyszane trzy dni wcześniej: już Was nie nazywam sługami, ale PRZYJACIÓŁMI… Powiedziałem Wam wszystko. Więc biegli z przekonaniem, że taka miłość – taka przyjaźń – nie może się skończyć; nie może się naraz okazać tylko przeszłością i wspomnieniem: JAK BYŁO… Taka miłość nie umiera! Bo ona jest już tutaj doświadczeniem tego, KIM JEST BÓG. A On jest wieczny!

III. Zmartwychwstały Pan objawia się Marii Magdalenie

I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał.
Nie można Cię spotkać w samej ascezie. Asceza może nas nawet od Ciebie odwracać! Może się skupić sama na sobie. Aż po zachwyt samą sobą – swoim rygoryzmem, radykalizmem, wytrwałością, siłą woli. Może się stać sytą cnotą: poszczę trzy razy w tygodniu, składam dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam… Pozorna wiara. Samowystarczalna. Prowadząca dialog jedynie sama z sobą… Wiara jest MIŁOŚCIĄ SZUKAJĄCĄ CIEBIE – pragnącą spotkania. Wtedy tez asceza nabiera sensu – staje się TĘSKNOTĄ. Post, głód, ubóstwo, czystość – stają się TĘSKNOTĄ. Za Tobą! Nie za swoją doskonałością…
cały tekst